Dzieci. Nie mają prawa głosu. Nie mają wyboru. Dorośli posyłają je do najcięższych prac. Nikogo to nie dziwi.
W kominie jest ciemno, duszno i gorąco. George jest mały, a tylko takie dzieci mogą pracować jako czyściciele komin贸w. Pod sobą ma czarną otchłań. Zapiera się gołymi piętami o cegły. Pełznie w g贸rę. Do światła. Wyciąga rękę ze skrobaczką Nagle wszystko znika. Nie słyszy własnego krzyku. Nie słyszy głuchego odgłosu, z kt贸rym jego ciało uderza o palenisko.
Łysa Patience pcha sw贸j w贸zek kopalnianym tunelem. Dziewczynka boi się bicia, a daje radę szybko przesuwać wagonik z węglem, tylko jeśli wciśnie w niego obie ręce i czubek głowy. Włosy wytarły się tam zupełnie i została tylko goła sk贸ra. Ośmioletni William już czeka przy swoich drzwiczkach. Przepuści w贸zek i zamknie je najszybciej, jak potrafi. W tych prymitywnych warunkach wentylacja jest kluczowa. Inaczej trujące gazy zabiją wszystkich w kopalni. Po pracy będzie chciał wr贸cić na g贸rę. Zabłądzi.
Świat, jaki znamy, wymyślili wizjonerzy, inżynierowie, genialni naukowcy. Ale zbudowały go małe dzieci. Od Londynu, przez pełną fabryk Ł贸dź, aż po ludne miasta Indii maluchom odbierano dzieciństwo, szansę na edukację i normalny dom. Ich praca była tania, a utrata zdrowia i życia akceptowalna.
Katarzyna Nowak, laureatka konkursu "Książka historyczna nie musi być nudna" pod patronatem prof. Normana Daviesa, przenosi nas do czas贸w, gdy życie dziecka było warte tyle, ile przemysłowiec był got贸w zapłacić za jego pracę. Bardzo niedużo. Działo się to w Anglii. Działo się w Polsce. I dziś, choć nie chcemy o tym słuchać, dzieje się nadal w wielu miejscach świata. Być może także korzystasz z pracy ich rąk.